Uważajmy na internetowe inwestycje
Oszuści działają w internecie informując o fałszywych inwestycjach. Pokrzywdzeni ulegają propozycji szybkiego i opłacalnego zysku finansowego. Za namową rzekomych pracowników firm inwestycyjnych wpłacają pieniądze i w konsekwencji tracą oszczędności. Ofiarą takich przestępców padła ostatnio 44-letnia mieszkanka Zamościa. Zachęcona reklamą o możliwości zainwestowania na giełdzie kobieta wpłaciła oszustom prawie 4500 zł. Pieniędzy nie odzyskała. W podobnej sytuacji znalazł się 39-latek ze Szczebrzeszyna. On również chcąc zainwestować na giełdzie stracił kilka tysięcy złotych.
W ostatnim czasie do komendy przyszła 44-letnia mieszkanka Zamościa i powiadomiła o dokonanym na jej szkodę oszustwie. Wyjaśniła, że kilka miesięcy temu zainteresowało ją umieszczone na portalu społecznościowym ogłoszenie dotyczące inwestowania na giełdzie. Wysłała formularz zgłoszeniowy i po kilku dniach zadzwoniła do niej kobieta wyjaśniając, że warunkiem rozpoczęcia inwestycji jest wpłata 1000 złotych. 44-latka wykonała przelew. W zamian od kobiety otrzymała kod PIN do założonego konta handlowego. Za jego pośrednictwem 44-latka miała pomnażać swoje dochody. Później wielokrotnie dzwonił do niej mężczyzna mówiąc, że jest doradcą giełdowym. Zapewniał ją, że teraz jest dobry czas na konkretne działania, dawał jej również wskazówki jak postępować. Za jego namową 44-latka zainstalowała na telefonie aplikację do zdalnej obsługi urządzenia. Po jednej z kolejnych rozmów pokrzywdzona chciała się wycofać. „Doradca” przystał na to, jednak warunkiem było założenie jeszcze jednego konta oraz sejfu depozytowego, jak też przelanie pieniędzy w kwocie 4400 złotych. 44-latka wykonała wszystkie te zalecenia i ponownie poprosiła o zakończenie jej udziału w inwestycji. Wówczas „doradca” stwierdził, że musi przelać 50 000 złotych. Jeśli tego nie zrobi ona i jej rodzina zostaną pociągnięci do odpowiedzialności, stracą mieszkania i samochody. Przestraszona 44-latka za namową mężczyzna złożyła w swoim banku wniosek kredytowy na kwotę 50 tysięcy złotych. Pożyczka została jej udzielona. Na szczęście zadziałał bankowy system bezpieczeństwa, który wykrył nieprawidłowości. Wypłata pożyczki została wstrzymana. W banku wytłumaczono 44-latce, że została oszukana. Odstąpiła od umowę pożyczki i zablokowała dostęp do swoich rachunków. Na internetowej inwestycji straciła 4400 złotych, a gdyby nie sprawnie działający bankowy system zabezpieczający przed podejrzanymi transakcjami – straciłaby również pożyczone z banku 50 000 złotych.
W podobny sposób oszczędności stracił 39-letni mieszkaniec Szczebrzeszyna. O oszustwie powiadomił nas w piątek (22.11). Za namową mężczyzny, który przedstawił się jako pracownik firmy inwestycyjnej 39-latek podał swoje dane, przesłał skan dowodu osobistego, założył konto na platformie oraz zainstalował program umożliwiający zdalną obsługę jego telefonu oraz laptopa. Czynności te miały posłużyć do przekazania 39-latkowi zysku z inwestycji, którą rzekomo rozpoczął dwa lata temu. Kolejnym krokiem, który wykonał 39-latek za namową telefonicznego rozmówcy było przelanie na wskazane konto 4505 złotych. Transakcja ta miała rzekomo uwiarygodnić jego nowy rachunek. Później został zobowiązany do kolejnego przelewu. Tego zalecenia 39-latek już nie wykonał. Doszedł, bowiem do słusznego wniosku, że został oszukany. Zablokował dostęp do swoich rachunków, odinstalował również aplikacje służące do zdalnej obsługi urządzeń.
Przestępcy wykorzystują fałszywe strony portali inwestycyjnych do wyłudzenia pieniędzy i uzyskania dostępu do naszych kont bankowych. Dlatego przestrzegamy. Nigdy nie podawajmy danych do kont bankowych, czy kart płatniczych doradcom inwestycyjnym. Zawsze sprawdzajmy również, jakie oprogramowanie proponują nam zainstalować rzekomi „konsultanci”. Jeżeli są to programy służące do zdalnego sterowania naszym urządzeniem, czy przesyłania danych przez internet, możemy być pewni, że osoby te chcą nas oszukać. Bądźmy czujni.
aspirant sztabowy Dorota Krukowska – Bubiło